Goło i (nie)wesoło
Monika Nawrocka-Leśnik

- Lubię mieć, tak, ja lubię mieć! Im więcej, im lepsze, im nowsze, im droższe, tym pewniej się czuję, tym życie jest prostsze. Bo liczy się to, co masz! Gdy nie masz nic - jesteś nikt - twierdzi Król, bohater ostatniej w tym sezonie premiery w Teatrze Animacji. Specjaliści biją na alarm! Takich jak on może być więcej. 

 

Nowe szaty króla w plebiscycie na najsmutniejszą baśń H.CH. Andersena raczej by nie wygrały. Ale w konkursie na tę najbardziej aktualną, szanse miałyby spore. Ich głównym bohaterem jest tytułowy Król, który marzy o nowych strojach. Chęć posiadania przysłania mu zdrowy rozsądek, pada ofiarą krawców-oszustów. Ci oferują mu jedyne w swoim rodzaju szaty, które utkane są z niewidzialnej dla głupców tkaniny. O tym, że "król jest nagi" informuje poddanych dziecko (w oryginale). Wcześniej na dworze nikt się nie odważył.

Malina Prześluga dopisała do baśni Andersena swoisty prolog, w którym szuka przyczyny zachowania Króla. Zastanawia się dlaczego bohater woli mieć, niż być, co sprawiło, że zapomniał o tym, co w życiu jest naprawdę ważne? Jak doszło do tego, że woli otaczać się pięknymi przedmiotami, niż spędzać czas z bliskimi? Bez wątpienia na jego dorosłe życie, w którym nie chce pokazać, jaki naprawdę jest, rzutowały kiepskie relacje z rodzicami. Będąc dzieckiem nie widywał ich często, ponieważ byli zajęci pracą. Miała ich zastąpić Małgorzata. To ciekawa postać, gdyż tylko ona pojawia się zarówno w części poświęconej jego dorastaniu, jak i potem na dworze, kiedy był już Królem, gdzie pełniła rolę Wicusia. Była na każde jego zawołanie, zawsze służyła dobrą radą.

Król o swoich rodzicach śpiewa. Woła ich, a w odpowiedzi słyszy wyłącznie przepraszające i wyjaśniające głosy zza kurtyny. Zdradzę, że rolę królewskiego ojca wyśpiewał Piotr Klimek, dyrektor Teatru Animacji, który jest autorem muzyki do tego spektaklu. Twórcy jednak, chcąc przebić balon powagi i łamiąc gorzki smak historii wprowadzili do niej wiele humorystycznych elementów. Z Nowych szat króla uczynili lalkowo-aktorski musical dla całych rodzin. Scena przypominała pusty klub z lat 80, ale też wybieg, na którym do hitu Wonderful life Blacka, prezentowali się aktorzy. Ci w pierwszej scenie pojawili się w zwyczajnych szarych trykotach (!) i fikuśnych dołach od kostiumów. Zagadka jednak szybko została rozwiązana, ponieważ to lalki były tak skonstruowane, że aktorzy przyczepiając je sobie do tułowia, mogli operować ich głowami oraz rękoma.

Na scenie pojawił się Król w królewskim czerwonym płaszczu (zapewniam, że był to oryginał, bo miał trzy paski), kosmicznych legginsach i z jaskrawymi piórami albo błyszczącym diademem na głowie. Krawcy:  ten rudy z irokezem miał niebieski garnitur z lampasami, a ten drugi przypominał nieco ojca surrealizmu, ekscentrycznego Salvadora Dalí z podkręconym wąsem. W tej historii, bo w końcu punktem wyjścia była dyktatura mody, pojawił się też milczący sobowtór Karla Lagerfelda. Słynny projektant odezwał się dopiero w momencie, kiedy Król ubrał nowe szaty. Zapewniał wtedy bohatera, że tego właśnie szukał, że w końcu dzięki nim będzie szczęśliwy.

Tropiąc humor nie można nie wspomnieć o postaciach granych przez Marcela Górnickiego (dla mnie to on był królem tego spektaklu). Aktor był (pod)stolikowym, który gonił Króla z jabłkiem-niespodzianką, przekonując, że lubi swoją pracę i się w niej realizuje; Wołaczem, którego dopadło przeziębienie; katem, który "strzyże, nie pyta, chodzi na psychoterapię", czy niezbyt urodziwym poprawiaczem humoru, którego miejsce jest przy lustrze, kiedy Król się w nim przegląda, bo przy nim czuje się zawsze młodszy i ładniejszy. Ale to nie koniec jego zadań - Górnicki pojawił się też na scenie z gitarą i burzą loków na głowie, wyglądając jak gwiazda rocka sprzed kilku dekad, obok Króla wykonującego smutną balladę (świetny w ten roli jest Igor Fijałkowski, który w Nowych szatach króla zadebiutował również jako scenograf). Oprócz duetów zaśpiewały również bandy z dopracowanymi układami choreograficznymi.

Nowe szaty króla niestety nie dzieją się w jakieś wyimaginowanej krainie, ale tu i teraz. W konsumpcyjnym świecie, w którym rządzi pieniądz, w takim, gdzie nowymi gadżetami próbujemy zagłuszyć brak pewności siebie albo samotność.

Król: Nowe szaty króla,

A w nich nowy król!

Szczęśliwy, wolny,

Lekki, wesoły

Jak dzień bez szkoły!

Pracownik: Królu... jesteś goły.


Data publikacji:
09.06.2019

Źródło publikacji:
kultura.poznan.pl

Recenzowany spektakl:
NOWE SZATY KRÓLA

Goło i (nie)wesoło
Monika Nawrocka-Leśnik

- Lubię mieć, tak, ja lubię mieć! Im więcej, im lepsze, im nowsze, im droższe, tym pewniej się czuję, tym życie jest prostsze. Bo liczy się to, co masz! Gdy nie masz nic - jesteś nikt - twierdzi Król, bohater ostatniej w tym sezonie premiery w Teatrze Animacji. Specjaliści biją na alarm! Takich jak on może być więcej. 

 

Nowe szaty króla w plebiscycie na najsmutniejszą baśń H.CH. Andersena raczej by nie wygrały. Ale w konkursie na tę najbardziej aktualną, szanse miałyby spore. Ich głównym bohaterem jest tytułowy Król, który marzy o nowych strojach. Chęć posiadania przysłania mu zdrowy rozsądek, pada ofiarą krawców-oszustów. Ci oferują mu jedyne w swoim rodzaju szaty, które utkane są z niewidzialnej dla głupców tkaniny. O tym, że "król jest nagi" informuje poddanych dziecko (w oryginale). Wcześniej na dworze nikt się nie odważył.

Malina Prześluga dopisała do baśni Andersena swoisty prolog, w którym szuka przyczyny zachowania Króla. Zastanawia się dlaczego bohater woli mieć, niż być, co sprawiło, że zapomniał o tym, co w życiu jest naprawdę ważne? Jak doszło do tego, że woli otaczać się pięknymi przedmiotami, niż spędzać czas z bliskimi? Bez wątpienia na jego dorosłe życie, w którym nie chce pokazać, jaki naprawdę jest, rzutowały kiepskie relacje z rodzicami. Będąc dzieckiem nie widywał ich często, ponieważ byli zajęci pracą. Miała ich zastąpić Małgorzata. To ciekawa postać, gdyż tylko ona pojawia się zarówno w części poświęconej jego dorastaniu, jak i potem na dworze, kiedy był już Królem, gdzie pełniła rolę Wicusia. Była na każde jego zawołanie, zawsze służyła dobrą radą.

Król o swoich rodzicach śpiewa. Woła ich, a w odpowiedzi słyszy wyłącznie przepraszające i wyjaśniające głosy zza kurtyny. Zdradzę, że rolę królewskiego ojca wyśpiewał Piotr Klimek, dyrektor Teatru Animacji, który jest autorem muzyki do tego spektaklu. Twórcy jednak, chcąc przebić balon powagi i łamiąc gorzki smak historii wprowadzili do niej wiele humorystycznych elementów. Z Nowych szat króla uczynili lalkowo-aktorski musical dla całych rodzin. Scena przypominała pusty klub z lat 80, ale też wybieg, na którym do hitu Wonderful life Blacka, prezentowali się aktorzy. Ci w pierwszej scenie pojawili się w zwyczajnych szarych trykotach (!) i fikuśnych dołach od kostiumów. Zagadka jednak szybko została rozwiązana, ponieważ to lalki były tak skonstruowane, że aktorzy przyczepiając je sobie do tułowia, mogli operować ich głowami oraz rękoma.

Na scenie pojawił się Król w królewskim czerwonym płaszczu (zapewniam, że był to oryginał, bo miał trzy paski), kosmicznych legginsach i z jaskrawymi piórami albo błyszczącym diademem na głowie. Krawcy:  ten rudy z irokezem miał niebieski garnitur z lampasami, a ten drugi przypominał nieco ojca surrealizmu, ekscentrycznego Salvadora Dalí z podkręconym wąsem. W tej historii, bo w końcu punktem wyjścia była dyktatura mody, pojawił się też milczący sobowtór Karla Lagerfelda. Słynny projektant odezwał się dopiero w momencie, kiedy Król ubrał nowe szaty. Zapewniał wtedy bohatera, że tego właśnie szukał, że w końcu dzięki nim będzie szczęśliwy.

Tropiąc humor nie można nie wspomnieć o postaciach granych przez Marcela Górnickiego (dla mnie to on był królem tego spektaklu). Aktor był (pod)stolikowym, który gonił Króla z jabłkiem-niespodzianką, przekonując, że lubi swoją pracę i się w niej realizuje; Wołaczem, którego dopadło przeziębienie; katem, który "strzyże, nie pyta, chodzi na psychoterapię", czy niezbyt urodziwym poprawiaczem humoru, którego miejsce jest przy lustrze, kiedy Król się w nim przegląda, bo przy nim czuje się zawsze młodszy i ładniejszy. Ale to nie koniec jego zadań - Górnicki pojawił się też na scenie z gitarą i burzą loków na głowie, wyglądając jak gwiazda rocka sprzed kilku dekad, obok Króla wykonującego smutną balladę (świetny w ten roli jest Igor Fijałkowski, który w Nowych szatach króla zadebiutował również jako scenograf). Oprócz duetów zaśpiewały również bandy z dopracowanymi układami choreograficznymi.

Nowe szaty króla niestety nie dzieją się w jakieś wyimaginowanej krainie, ale tu i teraz. W konsumpcyjnym świecie, w którym rządzi pieniądz, w takim, gdzie nowymi gadżetami próbujemy zagłuszyć brak pewności siebie albo samotność.

Król: Nowe szaty króla,

A w nich nowy król!

Szczęśliwy, wolny,

Lekki, wesoły

Jak dzień bez szkoły!

Pracownik: Królu... jesteś goły.


Data publikacji:
09.06.2019

Źródło publikacji:
kultura.poznan.pl

Recenzowany spektakl:
NOWE SZATY KRÓLA

Co się naprawdę liczy?
Agata Wittchen-Barełkowska

Poruszając poważne tematy, „Nowe szaty króla” są jednocześnie świetną rozrywką dla całej rodziny. W Teatrze Animacji powstał spektakl spójny, ciekawy estetycznie, zabawny, czerpiący inspiracje z różnych dziedzin i konwencji, w tym z popkultury.

„Nowe szaty króla” zapowiadane były przez Teatr Animacji w Poznaniu słowami: „lalkowo-aktorski musical familijny, w którym klasyczna baśń staje się przyczynkiem do opowiedzenia o nas samych”. Spektakl będący inscenizacją tekstu Maliny Prześlugi, napisanego na podstawie jednej z najbardziej znanych baśni Hansa Christiana Andersena, śmiało można nazwać musicalem – muzyka skomponowana przez Piotra Klimka, kompozytora i dyrektora Teatru Animacji, odgrywa w nim jedną z głównych ról i staje się okazją do odbycia podróży w przeszłość.

Kolejne, znane muzyczne motywy przywołują wspomnienia związane z wielkimi gwiazdami estrady: ich niezapomniane kreacje, osobowości, pragnienie sławy i uznania.

Freddie Mercury, David Bovie, Elton John – na swój sposób każdy z nich był królem. Nic więc dziwnego, że muzyka z tamtych czasów stała się inspiracją do spektaklu o przygodach króla, którym rządzi pragnienie posiadania.

LUBIĘ MIEĆ

„Liczy się to, co masz” to piosenka hymn na królewskim dworze. „Lubię mieć” – powtarza nieustannie młody król, a szczególnym przedmiotem jego pożądania są nowe, piękne, niezwykle wymyślne ubrania. Co roku wielkie, światowe domy mody prześcigają się w pomysłach, by jak najciekawiej zaprezentować nowe kolekcje. Każdy pokaz jest wielkim widowiskiem – zainscenizowanym w najdrobniejszych szczegółach, a wybrane modelki, często wielkie gwiazdy, skupiają na sobie setki spojrzeń ludzi spragnionych modowych nowości.

Spektakl „Nowe szaty króla”, Teatr Animacji w Poznaniu, reżyseria: Artur Romański, tekst na podstawie baśni Hansa Christiana Andersena: Malina Prześluga, muzyka: Piotr Klimek.

Podczas „Nowych szat króla” Teatr Animacji zamienia się w wybieg znany z pokazów mody, a ruch aktorów nawiązuje do póz modelek i estradowych gestów.

Historia znana z baśni wpisana zostaje w kontekst współczesnego przemysłu odzieżowego i związanych z nim zjawisk – kreowania potrzeb, blichtru, rozbudzania co sezon nowych pragnień konsumentów. Nawiązania do świata mody podobnie jak muzyczne aluzje, czytelne prawdopodobnie przede wszystkim dla dorosłych widzów, są świetnym sposobem na prowadzenie opowieści dotyczącej „grubymi nićmi szytego kłamstwa”. W rzeczywistości, w której co sezon zasypują nas góry ubrań, za chwilę rozpoczną się kolejne wyprzedaże, a w przeglądarce nieustannie mamy otwarte strony sklepów internetowych z nowymi ubraniami, refren „lubię mieć” brzmi naprawdę niepokojąco.

PRZEBRANA SAMOTNOŚĆ

„Nowe szaty króla” nie są jednak tylko pokazem mody ani opowieścią o posiadaniu. Głównym pytaniem, które stawia spektakl, zgodnie z duchem oryginału, jest pytanie o nagość.

Pod nim kryją się inne: o poczucie własnej wartości, o relacje międzyludzkie, o pragnienie akceptacji – przez innych i przez samego siebie. Początkowa królewska zachłanność okazuje się bowiem wynikiem samotności.

W jednej ze scen, pokazującej dzieciństwo króla, rodzice zachwycają się dzieckiem jak kolejną rzeczą – w piosence powracają słowa „jak ty się nam udałeś”, jak gdyby dziecko było jeszcze jednym sukcesem w kolekcji spełnionych marzeń i osiągniętych celów. Mały król nie podziela jednak tych zachwytów, tęskniąc za czasem, który mógłby spędzić z rodzicami. Okazuje się, że jako dorosły stara się wszystkimi możliwymi sposobami i rzeczami zapełnić dotkliwy brak bliskości z drugim człowiekiem. W tej scenie wielu siedzącym na widowni dorosłym zrzedły miny, a uśmiech towarzyszący początkowym wybrykom rozbestwionego króla ustąpił miejsca zamyśleniu. Pozostaje mieć nadzieję, że refleksja i finałowe wezwanie spektaklu – upomnienie się o prawdę, bycie szczerym wobec innych i samego siebie – pozostaną z widzami dłużej niż sezonowy „ostatni krzyk mody”.    

MOC PRZESADY

Zdecydowanie trzeba jednak podkreślić, że poruszając poważne tematy „Nowe szaty króla”, są jednocześnie świetną rozrywką dla całej rodziny.

Po raz kolejny w Teatrze Animacji powstał spektakl spójny, ciekawy estetycznie, zabawny, czerpiący inspiracje z różnych dziedzin i konwencji, w tym z popkultury. Można powiedzieć, że jest przeciwieństwem znanego z baśni „grubymi nićmi szytego kłamstwa”, ponieważ został „odszyty” z najwyższą starannością – dbałością o detale i jakość.

Siłą spektaklu jest również gra aktorów. Oprócz głównych postaci, wśród których prym wiedzie król grany przez Igora Fijałkowskiego, pojawiają się również te epizodyczne, wzbudzające salwy śmiechu na widowni (m.in. wołacz, odkurzający, podstołowy). Co ciekawe, kreowane są przez jednego aktora – Marcela Górnickiego, który staje się niejako „superbohaterem” spektaklu i pojawia się zawsze tam, gdzie akurat potrzebna jest jego pomoc. Odrobinę tajemniczości wnosi na scenę postać wybitnego kreatora mody, którego pseudonim jest ironicznym połączeniem nazwisk wielu znanych postaci ze świata mody.

Niektóre sceny grane są przez aktorów bez użycia lalek, jednak przez większość przedstawienia uwaga, zwłaszcza młodszych widzów, skupia się właśnie na kolorowych, przerysowanych lalkach. Świat dworu jest światem przesady i wyolbrzymienia – wizualna strona spektaklu dopełnia jego przekaz. Atrakcyjne obrazy, ruch sceniczny nadający dynamikę całości spektaklu, proste, ale efektowne rozwiązania scenograficzne sprawiają, że opowieść o modowej mistyfikacji i przemianie królewskich pragnień oglądają z przyjemnością i zainteresowaniem widzowie w różnym wieku.

Materiały edukacyjne dotyczące spektaklu „Nowe szaty króla”, które można wykorzystać w rozmowie z dziećmi, znajdują się na stronie internetowej teatru: teatranimacji.pl/spektakl/nowe-szaty-krola/


Data publikacji:
19.06.2019

Źródło publikacji:
kulturaupodstaw.pl

Recenzowany spektakl:
NOWE SZATY KRÓLA