OPOWIEŚĆ JAK CZŁOWIEK

Monika Nawrocka-Leśnik

"Potrzebujemy teatru jako schronu, jako domu dla nas i dla tych, którzy z nami zamieszkają. Schronu dla wyobraźni, która niesie alternatywę i stwarza nowe języki. Schronu dla wartości [...] Schronu dla humoru, którego nie możemy stracić, bo znaczyłoby to, że uwierzyliśmy w śmierć" - słowa orędzia Moniki Strzępki z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru idealnie korespondują z Krabatem Marka Zákosteleckiego. Premierowy pokaz spektaklu odbył się w przeddzień święta w Teatrze Animacji.

Najpierw była powieść Otfrieda Preußlera - niemieckiego pisarza, którego przodkowie pochodzili z Czech. W ręce pierwszych czytelników trafiła w 1971 roku (w Polsce kilka lat później). W 1977 roku powstał film Karela Zemana, który do dziś - czego dowiedziałam się podczas rozmowy z Markiem Zákosteleckim pokazywany jest w czeskiej telewizji w każde święta. Na próżno jednak szukać podobieństw z Kevinem samym w domu - to jak wiadomo polska wigilia tradycyjna, bo Preußler oparł fabułę Krabata na znanej łużyckiej legendzie, którą zdominowały dwa popularne w literaturze wątki: miłości, która wszystko przezwycięży oraz walki mistrza z uczniem. PS Atmosfera - baśniowa, z ciężarem tajemnicy i cudowności, jest również zgoła inna.

Bohaterem spektaklu jest sierota - tytułowy Krabat. Jedna z wielu, którą tajemniczy głos ściągnął do młyna na Koźlim Brodzie. Chłopak dostał tam swoje łóżko, przydzielono mu obowiązki. I tylko mysia drużyna zasygnalizowała od razu widzom, że coś jest nie tak, że kiedyś przecież spał tam ktoś inny... Sam nastolatek mielił ziarno na mąkę od rana do nocy, nie od razu zorientował się, że mieszka z jednookim czarnoksiężnikiem. Choć miał wątpliwości, szybko opanował zaklęcia i potrafił zamienić się np. w kruka, woła albo konia. Jak się okazało, za te wszystkie nadludzkie umiejętności musiał jednak zapłacić wysoką cenę  - zdać egzamin końcowy, czyli przeżyć nierówną walkę z mistrzem. Czy mu się udało? I jaką rolę w tej historii odegrała dziewczyna, w której zakochał się Krabat? Ha, nie powiem! 

Wróćmy do filmu Zemana. Bo po pierwsze - na jego podstawie powstał scenariusz spektaklu (jego autorką jest Malina Prześluga), a po drugie - Marek Zákostelecký złożył reżyserowi hołd, łącząc na scenie żywą akcję z animacją. Styl tej kombinacji całkowicie się sprawdził - żadna z form nie dominowała, wszystkiego było w sam raz. Płaska lalka umieszczona została w trójwymiarowym planie, do tego wykorzystano jeszcze technikę teatru cieni. Wszystko było wyraźne narysowane albo idealnie wycięte. Lalki przypominały ilustracje z książki.

Na scenie pojawił się opowiadacz (w tej roli Piotr Grabowski), który ożywiał je z każdym swoim słowem. W ruch z kolei wprowadzali lalki inni aktorzy i aktorki Teatru Animacji - np. Krabat miał głos (i czasem figurę) Igora Fijałkowskiego, a jego ukochana śpiewała tak samo pięknie jak Julianna Dorosz. Ale w tej idealnie działającej teatralnej machinie, która pracowała - nie "przy", ale "z" podstawowym instrumentarium: akordeonem, cymbałkami czy pianinem, choć czasem też coś zagrzmiało, złowieszczo zawiało albo zaskrzypiało, każdy był tak samo ważny bez względu na to czy był myszką, kotem czy uczniem czarnoksiężnika, gdyż Zákostelecký założył, że każdy będzie miał (dosłownie) ręce pełne roboty. Wyświetlono animacje (LukinoFilm), a aktorzy (ich stylizacja była minimalna) albo chowali się za ekranem/parawanem albo za podestem, zza którego pojawiały się lalki. Tempo akcji oraz ogrom form, jakie musieli wprawić w ruch, wymagał od nich nie tylko koncentracji, ale też niezwykłej precyzji. Miałam wrażenie, że jeden błąd spowoduje zatrzymanie akcji.

Scena Teatru Animacji zyskała kilka wymiarów. Twórca wykorzystał jej możliwości do maksimum. W scenie finałowej - była to jakaś magia iluzji, zyskała dotąd nieznaną mi głębię. Zákostelecký - w roli scenografa, był również powściągliwy w pokolorowaniu tej historii. Zdecydował się na monochromatyzm, tylko na biel, czerń... i odrobinę czerwieni.

Feeria pomysłów jak ożywić historię Krabata nie przykryła wcale głównego jej tematu i wartości, jakie ze sobą niesie - a zawsze istnieje takie ryzyko. Zákostelecký przypomniał widzom, że teatrem rządzą prawa wyobraźni oraz iluzji, że człowiek żyje tak długo jak żywa jest pamięć o nim. I podobnie jest z opowieścią...

Author: Monika Nawrocka-Leśnik

Publish date: 28.03.2022

Source: https://kultura.poznan.pl/mim/kultura/news/spektakle,c,4/opowiesc-jak-czlowiek,178725.html

Reviewed spectacle: KRABAT. UCZEŃ CZARNOKSIĘŻNIKA

Other reviews

„„Opowieści żyją tak długo, jak o nich pamiętamy"Tym zdaniem na spektakl zaprasza Piotr Grabowski, a właściwie to nie zap...”
Natasza Thiem,
read full review