Pociesza, wspiera i pozwala na odnalezienie się w nowej sytuacji. Ale też uczy empatii, rozwija wyobraźnię i daje poczucie bezpieczeństwa. Przytulanka. Nie główna, ale jak ważna postać w życiu (każdego) Wesołego Ryjka. Za nami kolejna premiera w Teatrze Animacji, tym razem na podstawie kultowych książek Wojciecha Widłaka.
Książki Wojciecha Widłaka - czy to z serii o Panu Kuleczce czy o Wesołym Ryjku, znajdują się chyba w każdej biblioteczce przedszkolaka. W związku z tym dzieci wraz z pojawieniem się na scenie Teatru Animacji małego, różowego prosiaczka, nie musiały o nic pytać. I w ciszy - a to w grupie tak małych szkrabów nie zdarza się często, wyruszyły ze znanym sobie bohaterem, jego mamą, tatą i Żółwiem przytulanką (w tej roli świetna Mariola Ryl-Krystianowska) w niemalże godzinną podróż w (nie)znane.
Anna Rozmianiec, reżyserka spektaklu, wybrała kilka opowiadań, wyjęła z serii interesujące ją wątki. Dorośli twórcy nie zapomnieli, że kiedyś też byli dziećmi. Każdy dzieciakowy problem potraktowany został poważnie. Widzowie towarzyszyli bohaterowi w podróży samochodem, który wystarczyło umyć, żeby przestał być szary; czekali wraz z nim na pierogi z jagodami - ku zdziwieniu Ryjka w lesie można znaleźć tylko ich farsz; próbowali zbudować robota, który miał wyręczać jego mamę w obowiązkach domowych. Zastanawiali się też dlaczego liście zmieniają kolor, a np. prosiaczki wciąż są różowe, dlaczego urodziny są tylko raz w roku i skąd wieje wiatr. Odganiali nocne strachy.
W spektaklu zastosowano swoisty odpowiednik wizji teatru w teatrze (w tym przypadku książki w książce). To niezwykle ciekawy zabieg kompozycyjny, którego celem jest podwojenie rzeczywistości scenicznej. Dorosły widz wie, że narzuca on dystans, ma świadomość nieostrej granicy pomiędzy życiem a sztuką. Czy jednak dzieci dostrzegły te zależności? Mam wątpliwości.
Rozmianiec do historii znanych z książek Widłaka wprowadziła dwie postaci z realnego, tj. ludzkiego świata. Na scenie pojawiły się dziewczynka i jej mama. Główny bohater spektaklu stał się dla kilkulatki kimś równie ważnym, jak Żółw przytulanka dla Wesołego Ryjka. Mama czytała dziewczynce książki Widłaka, a ona powierzała pluszowemu Ryjkowi swoje sekrety (tymi podzieliły się z twórcami dzieciaki z Gminnego Przedszkola Bajkowe Ludki w Koziegłowach). Życiowe rozterki dwójki nieletnich bohaterów spektaklu spięły te dwie rzeczywistości, oba światy się zazębiły. Osią jednej i drugiej opowieści stały się relacje pomiędzy dzieckiem i jego bliskimi, również tymi pluszowymi.
Wesoły Ryjek jest szlachetny plastycznie, kolor współgra ze światłem. Obok żywego planu, pojawiają się również animanty, kolorowe portrety prosiaczka, płaskie figury. Wykorzystano wizerunek Wesołego Ryjka stworzony przez Agnieszkę Żelewską, ilustratorkę książek Wojciecha Widłaka. Pozostała część scenografii powstawała z kolei na oczach widzów. Aktorzy na szklanych, prostokątnych ekranach tworzyli nowo poznawany przez dzieci i bohaterów świat. Kolorowymi flamastrami kreślili chmury, w których kształcie każdy ma prawo dostrzec coś innego i robota, który nie wiadomo dlaczego nie działa. Zestawiono też ze sobą wszystkie składniki na pierogi: mąkę, grzyby, kapustę, cebulkę, a nawet sól i pieprz. Ich obrazki przypominały te rysowane przez dzieci.
Wesoły Ryjek osadzony został również mocno w dźwięku. Na uwagę zasługuje z pewnością wykorzystane w spektaklu instrumentarium, m.in. akordeon i ukulele, ale też klucze warsztatowe. I tak jak muzyka jest wielowymiarowa i różnorodna, tak niestety zaproponowane piosenki już nie. Zabrakło w nich chwytliwości. Nie były to linie melodyczne ani zabawy słowne, które dziecko zapamięta mimochodem.
Spektakl w reżyserii Rozmianiec jednocześnie śmieszy i wzrusza. Uczy uważnego patrzenia na drobiazgi, i czerpania radości nawet z najprostszych rzeczy, takich jak słońce, omlet i gorące kakao. Ale Wesoły Ryjek to nie tylko podróż przez dzieciństwo pełne wyzwań i zagadek, próby definicji siebie i świata. To także obraz rodzicielstwa, które bywa tak samo piękne, co trudne. Miłości i przyjaźni, której musi towarzyszyć mądrość i cierpliwość, bo nawet (jeśli nie przede wszystkim) małe świnki miewają swoje humory.
Autor: Monika Nawrocka-Leśnik
Data publikacji: 26.02.2019
Recenzowany spektakl: WESOŁY RYJEK