Kiedy w minioną sobotę opuszczałyśmy poznański Teatr Animacji, w głowie kołatała mi jedna myśl: Jaki tytuł powinna mieć recenzja tego przedstawienia? Pomysł miałam tylko jeden - Dotknęłyśmy magii. Ale wiedziałam, że taki tytuł na blogu już był, co więcej, odnosił się do innego przedstawienia, które także obejrzałyśmy w tym samym teatrze kilka miesięcy wcześniej.
Lubię chodzić do teatru. Lubię tak bardzo, że mogę się pochwalić dyplomem ukończenia studiów na kierunku wiedza o teatrze. Jednak teatr dla dzieci nigdy nie był w orbicie moich zainteresowań. Teraz, kiedy sama jestem mamą pokochałam go całym sercem. A takie przedstawienia jak Odlot mogłabym oglądać każdego dnia.
Rzecz dotyczy bocianów. To kolejne w Teatrze Animacji przedstawienie poświęcone ptakom. Wcześniej był Dziób w dziób i sympatyczna, choć trochę porywcza podwórkowa banda gołębi. Tym razem przenosimy się do Afryki. Tutaj przyszedł na świat główny bohater - Nanji, a właściwie Fryderyk, sympatyczny bocian biały. Niestety, nie ma on łatwego życia, jest jedynym białym bocianim dzieckiem w okolicy. Jeśli powie się o nim, że urodził się w niewłaściwym miejscu, nie będzie w tych słowach grama przesady. Przecież białe bociany rodzą się w Europie, a Nanji przyszedł na świat w Afryce, wszyscy jego skrzydlaci rówieśnicy to bociany czarne. Wszyscy śmieją się z niego, uważają za intruza i kogoś, kto zupełnie do nich nie pasuje. Nanji ma tylko jedną bratnią duszę - bocianicę Fantu. Ona również ma czarne pióra, ale zupełnie nie przeszkadza jej to w przyjaźnieniu się z Nanji. Oboje uwielbiają spędzać ze sobą czas. Melancholijne usposobienie Najnjiego doskonale uzupełnia wrodzony optymizm Fantu. Robią mnóstwo szalonych rzeczy, wymyślają własne święta, takie jak choćby "dzień małpiego rozumu" albo "wiszenia na gałęzi do góry nogami". To jednak poprawia humor białego bociana jedynie tymczasowo, coraz głośniej mówi o tym, że chciałby, jak najszybciej polecieć do Europy. Tam będą inne białe bociany, tam nikt nie będzie mu dokuczać. Rodzice obiecują mu, że wylecą zaraz po zmianie pogody. Nanji nie ma jednak ochoty czekać i rusza do Europy bez mamy i taty, za to z Fantu. Podróż pełna jest niebezpieczeństw, ale i bardzo ciekawych spotkań z przedstawicielami różnych gatunków ptaków Każdy z nich przekazuje im jakąś mądrość. W końcu dolatują do Europy, niestety ta wymarzona ziemia, okazuje się być równie niegościnną jak Afryka. Tym razem odrzucony zostaje jednak ktoś inny... Białe bociany odrzucają czarną Fantu. Jak w tej sytuacji zachowa się Nanji? Po której stronie się opowie?
Tyle o fabule, czas na kilka słów o niezwykłych lalkach, które pojawiły się w spektaklu. Ich autorką jest reżyserka spektaklu Janni Younge. Nie mogłam oderwać od nich oczu, a teraz nie potrafię znaleźć słów, żeby je opisać. Są niesamowite, nigdy podobnych nie widziałam. Ogromne brawa należą się aktorom, który bardzo sprawnie je ożywiają. Ubrani w czarne stroje jedną ręką ożywiają głowę, drugą animują tułów, nogami przesuwają nogi ptaków. Większe lalki animuje nawet trzech aktorów, robią to znakomicie! Chapeau bas! Oprócz bocianów w spektaklu pojawiają się pelikany, flamingi i marabut. A oprócz lalek pojawiają się również elementy teatru cieni. Na parawanie rozpostartym z tyłu sceny widzimy między innymi ryby pływające w rzece. Subtelna gra świateł, cudowna muzyka i minimalistyczna scenografia, to kolejne elementy wyróżniające Odlot.
Odlot to spektakl dla każdego. Janni Younge i Malina Prześluga mają przesłanie dla wszystkich, bo każdemu zdarza się nie być tolerancyjnym. A w dzisiejszych czasach słowo imigrant pojawia się wyjątkowo często i bardzo negatywnym kontekście. Odlot opowiada o tym, jak łatwo kogoś odrzucić, tylko dlatego, że różni się od nas kolorem skóry albo krajem pochodzenia. Dzieci zdają się nie zwracać na to uwagi, widzę to po Tosi, która fakt, że ma w przedszkolnej grupie dziewczynkę o innym kolorze skóry zauważyła po prawie dwóch latach! My - dorośli odrzucamy innych, wolimy otaczać się osobami, które są do nas podobne, a sami również robimy wszystko, żeby nie wyróżniać się z tłumu. Warto po wyjściu z teatru przemyśleć nasz stosunek do inności.
Spektakl jest mądry, skłaniający do refleksji, a jednocześnie pełen humoru. Jest nadopiekuńcza mama Nanjiego, jest pełna humoru Fantu. Tosia do dziś powtarza powiedzonka sympatycznej czarnej bocianicy i zgrabnie wplata je do swoich wypowiedzi (przy okazji zachwycając się tym, jak piękna była aktorka wcielająca się w tę postać, tu cytat z Antoniny: "Piękna, jak lalka"). Wyłapałam pewnie znacznie więcej ukrytych w spektaklu sensów, niż Tosia, inne rzeczy dotarły do mnie, inne do niej. Ale obie bawiłyśmy się na Odlocie znakomicie. Bo jest to spektakl doskonały, jeden z tych, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci.
A na końcu zobaczyłam coś, co mnie, mamę zabierającą swoje dziecko na różne wydarzenia kulturalne, chwyciło za serce. Regularnie chodzimy do teatru i filharmonii, czyli miejsc, gdzie po zakończonym spektaklu lub koncercie, artyści są nagradzani brawami, ale nigdy nie widziałam, żeby Tosia biła brawo z takim zapałem. A po wyjściu z teatru usłyszałam od niej: "Mamo! Ale pójdziemy na to przedstawienie jeszcze raz, prawda?" To najlepsza recenzja tego spektaklu, bo wypowiedziana przez dziecko, a ten spektakl stworzono z myślą o nich.
Autor: tosimama.blogspot.pl
Data publikacji: 22.02.2017
Źródło: http://tosimama.blogspot.com/2017/02/srodowe-recenzje-niezwyka-lekcja.html
Recenzowany spektakl: ODLOT