Tak jak nie ma Świąt Bożego Narodzenia bez "Kevina" w telewizji, tak nie może być oczekiwania na nie bez "Bombki z gwiazdką" w Teatrze Animacji. W tym roku to już nie czytanie, lecz spektakl w reżyserii Agi Błaszczak.
Premiera okazała się miłym zaskoczeniem dla wiernych widzów przedświątecznych prezentacji i radosnym odkryciem dla tych, którzy dopiero teraz poznali miniatury Maliny Prześlugi. Nowa "Bombka", niby taka podobna, a jednak taka inna, w przestrzeni dużej sceny rozrosła się, zadźwięczała, zakłapała.
Spektakl rozczarowuje widzów spodziewających się widoku błyszczących ozdób choinkowych, migoczących światełek, strojnych aniołków, zapachu świerku i dźwięku dzwoneczków w tle. Niezadowolenie szybko mija. Świąteczny blichtr przepełnia centra handlowe od dłuższego czasu. W teatrze znalazło się to, czego od lat najbardziej brakuje w grudniu - zima. Na scenie grube skarpety, rękawice, szale, swetry, czapki, nauszniki, a na widowni domowe ciepło.
Wykreowany świat nie do końca jest taki idealny. Sytuacja na kolei niewiele różni się od tej w rzeczywistości. Pociągi się spóźniają, miewają awarie, stają w środku lasu. To wszystko przytrafiło się w Wigilię pasażerom na trasie do Bożego Narodzenia. W niefortunnych okolicznościach znaleźli się: Dżesika spiesząca się na samolot do Egiptu, ponury i małomówny Scrooge, Irina Mikołajowa ze wschodnim akcentem wychwalająca zalety barszczu ukraińskiego, Józek z ciężarną Marysią wiozący kapustę z grzybami do Betlejem, Mikołaj (Święty) jadący do pracy, tajemnicza dama z dzwonkiem zapowiadająca cud i bezradna konduktorka. Aktorzy stworzyli wyraziste, a do tego komiczne postaci. Pokazali także jak różne oblicza miewa świąteczna tradycja.
Kryzysowa sytuacja rozgrywana w żywym planie stała się świetnym spoiwem dla uwielbianych we wcześniejszych wersjach bombkowych rymowanek, opowiadań, dialogów. Razem z wątkiem podróżniczym ułożyły się w spójną, lekką fabułę. Zespół ponownie rozbawił tekstem, ale też pokazał jak wiele walorów słów można wydobyć za pomocą formy. Wiersze połączone z muzyką przemieniły się w porywające piosenki. W ucho wpadały świąteczne i te w latynoskich rytmach. Przykuwały wzrok, bo zilustrowano je choreografią oraz animacją. Gdy z ciemności wyłonił się wielki, zielony, parasolkowy potwór, powiało grozą. Atmosfera rozluźniła się, kiedy wokół tej dziwnej choinki o bolączkach i marzeniach zaczęła kłapać bombka. Nad głowami widzów przemknęła nieco zlękniona, cieniowa pierwsza gwiazdka. Wtedy przyszła pora na nakrycie wigilijnego stołu. Znajdował się w przedziale, ale nie zabrakło na nim białego obrusa i sianka, które monologiem rozbawiło do łez publiczność. Równie żywiołową reakcję wywołał karp z łuskami mieniącymi się przy każdej próbie ucieczki przed polującą na niego dłonią. Publiczność uległa urokowi animacji i bez oporu dała sobą animować za pomocą szalików w scenie finałowej.
"Bombka z gwiazdką" to najlepszy sposób na przedświąteczną gorączkę. Działa błyskawicznie. Najskuteczniej w błogostan wprowadza w gronie rodzinnym. Co najważniejsze, nie wymaga pośpiechu i stania w kolejce do kasy, bo pociąg do Bożego Narodzenia ze stacji Teatr Animacji odjeżdża niemal codziennie.
Autor: Maria Maczuga, kultura.poznan.pl
Data publikacji: 10.12.2017
Źródło: http://kultura.poznan.pl/mim/kultura/news/relacje-recenzje-opinie,c,9/pociag-do-swiat,113166.html
Recenzowany spektakl: BOMBKA Z GWIAZDKĄ