Za trudny? Przestarzały? Nic podobnego. Agata Biziuk w Teatrze Animacji czyta na nowo Pana Tadeusza, i pomaga mu wyjść - z wielkim hukiem i honorem, z tradycyjnych lekcji języka polskiego.
Tadeusz u Mickiewicza: urodził się podczas powstania kościuszkowskiego, stąd jego imię; odebrał solidne wykształcenie, jest wierny, uczciwy, został wychowany w tradycji patriotycznej. Przez jakiś czas opiekował się nim ksiądz (a tak właściwie jego biologiczny ojciec), przez co rzekomo stał się człowiekiem cnotliwym i powściągliwym.
U Biziuk Tadeusz chcę uciec razem z Zosią i żyć po swojemu, wbrew wszelkim konwenansom.
Zosia u Mickiewicza: "kibić miała wysmukłą, kształtną, pierś powabną". Poznajemy ją kiedy ma zaledwie 14 lat. Jej zewnętrzność odpowiada temperamentowi. Dziewczynę cechują wstydliwość i dobroć, delikatność. To po prostu anioł!
U Biziuk Zosia chce więcej niż tylko "podobać się". Jest buntowniczką. Kiedy ucieka z Tadeuszem ma wątpliwości, czy na pewno tę decyzję podjęli wspólnie...
Świetnie Biziuk to wymyśliła, nadając nowe cechy bohaterom Mickiewicza. Bo jak inaczej zrozumieć Pana Tadeusza (napisanego na emigracji, autor spóźnił się na powstanie listopadowe) i wydanego dokładnie 188 lat temu, nie czytając go poprzez współczesność? Dziś każda Zosia ma dużo więcej do zaproponowania niż ta mickiewiczowska, a Telimena jest trzydziestoletnią singielką jakich przecież wiele. I nikogo to nie dziwi. Anna Domalewska w roli Zosi (u Anny) była rewelacyjna! Możliwe jednak, że to była dla aktorki łatwizna - czuć dziś niezgodę na takie właśnie sportretowanie młodej kobiety.
Reżyserka bardzo swobodnie nawiązuje do naszej narodowej epopei - niech nie zmyli nikogo tytuł czy bohaterowie. Uwaga Wy - młodzi, którzy pomyślicie, że nadrobicie lekturę wizytą w teatrze. Nie tędy droga... Jeden z aktorów nawołuje: "Słuchajcie, czasy kryzysu wymagają idei twórców zaangażowanych, więc zaangażujmy się jak tylko my aktorzy potrafimy. Po swojemu, na swoich zasadach".
Na środku sceny Teatru Animacji pojawił się zepsuty samochód, który symbolizuje sytuację w jakiej znalazła się kultura w czasie pandemii. Widok opłakany - oczywiście myślę o pojeździe, a nie scenografii, której autorką jest Marika Wojciechowska. Bo na scenografię, oprócz zepsutego pojazdu, składało się tylko ustawione w kącie pianino otoczone taśmą ostrzegawczą... Aktorzy chcą, żeby widzowie wrócili do teatru i szukają na to sposobu. Kolorystykę ich kostiumów - całkiem współczesnych, choć z akcentami z epoki, jak cylinder, czepiec czy pantalony - zdominowały biel, czerwień i czerń. Zastanawiają się, czy ich zadaniem jest w tej chwili rozpoczęcie rozmowy o wojnie, która wybuchła? Czy potrzebna jest dyskusja o tym, co nas uwiera, boli, niepokoi? Czy ktoś w ogóle chce tego słuchać, potrzebuje? Wiadomo przecież, że niemyślenie i niemówienie o problemie wcale go nie eliminuje. Ale Polacy z jednej strony lubią rozdrapywać rany, kiedy indziej z kolei wolą udawać, że ich nie widzą...
Pan Tadeusz stał się narzędziem w rękach Biziuk. Apeluje, żebyśmy otworzyli oczy, przestali idealizować kraj, który rząd próbuje uzdrowić "nowym jadem" i programem "Pałacyk plus", żeby zakończyła się w końcu ta polsko-polska wojna, bo zniszczymy sami siebie, a zagrożenie również i dziś może przyjść ze wschodu. Reżyserka udowodniła, że dzieło Mickiewicza - choć wtedy kłócono się o zamek, psy i kobiety czy z góry ustalone było, kto gdzie zasiada przy suto zastawionym stole - może być dobrym powodem do dyskusji o obecnej sytuacji politycznej i społecznej Polski. Pakując aktorów w samochód (z zamontowaną kamerą, dzięki czeku dokładnie widzimy ich na ekranie) i nakładając im maski zwierząt (chwilę później animują je jak pacynki) nawiązuje do Politycznej szopki noworocznej, cyklu programów satyrycznych, które pokazywały w krzywym zwierciadle główne siły polityczne kraju.
Muzyka - jak zaznacza jej autor, Piotr Klimek - buduje razem ze scenografią, tekstem i tym, co wymyślił na scenie reżyser, metaforę. W tle m.in. fortepian (kojarzony z Szopenem), chórki, dźwięki XXI wieku zmiksowane z tym, co kojarzy się z wiekiem XIX. Jest również rozpoznawalny utwór Sound of Silence, który jak sam Garfunkel mówi - opowiada o "niezdolności ludzi do komunikowania się ze sobą, szczególnie w wymiarze emocjonalnym" oraz "to, co widzicie wokół siebie to ludzie, którzy nie potrafią kochać siebie nawzajem".
Właśnie! Kochajmy się. Tak też brzmi tytuł 12 księgi Pana Tadeusza - Biziuk interpretuje każdą z nich po kolei. Ale czy Polacy są w stanie to zrobić? Czy Polska rzeczywiście jest taką idyllą o jakiej pisał Mickiewicz? Miejscem doskonałym, które zamieszkują idealni ludzie? Reżyserka surowo (i z dużo dozą humoru) drwi z naszych przywar narodowych. Pyta, czy dziś Tadeusz poszedłby walczyć? Czy zrobiłby to każdy zdeklarowany "patriota" i "narodowiec"? Bo doświadczenie sprzed niespełna strzech miesięcy pokazało, że w szeregi tych, którzy pomagają, wstąpili przede wszystkim "zwykli" ludzie.
Czy urodą Pana Tadeusza jest wiersz? Dla wielu polonistów z pewnością tak, broniliby tej tezy jak niepodległości. U Biziuk jednak niewiele jest dosłownych cytatów z Mickiewicza, ale fragment inwokacji, a jakże - znalazł się tu, tyle, że na samym końcu spektaklu. Twórcy nieco obśmiewają utwór, co jest charakterystyczne dla działalności teatralnej Biziuk.
Przyszedł czas na mój krótki apel. Agato - nie przestawaj! Bo to co robisz i to, co zrobiłaś z całym zespołem Teatru Animacji, to tylko kropla w morzu potrzeb. I nie mówię tu wyłącznie o burzeniu mitów na temat lektur, ale również o przypominaniu (choć smuci, że jest to wciąż potrzebne), że kultura się liczy i że teatr jest bardzo ważny. Pełni kluczową rolę w debacie publicznej komentując - co tym bardziej ciekawe - rzeczywistość za pomocą klasyków.
Autor: Monika Nawrocka-Leśnik
Data publikacji: 24.05.2022
Recenzowany spektakl: PAN TADEUSZ. OSTATNI ZJAZD