Piosenki napisały dzieci. Chociaż nie. Wygłaszane teksty utrwalili najpierw rodzice, a Malina Prześluga je zredagowała i napisała scenariusz...
Muzykę skomponował Piotr Klimek, ale w niczym nie przypomina ona muzyki do piosenek dziecięcych. Jeśli coś kojarzy się z teatrem dla dzieci, to kostiumy – zabawne śpiochy i piżamy, w których występują aktorzy i muzycy oraz poduchy i pluszaki. O czym są piosenki stworzone przez dzieciaki: o miłości, o potrzebie bliskości, o szpinaku, bohaterach ulubionych bajek, i gier, o otaczającej rzeczywistości... Malina Prześluga deklaruje, że niczego nie dopisywała, że zaufała mądrości maluchów. To słychać, że teksty nie są podrasowane, są autentyczne do bólu i zabawne jednocześnie. Pokazują świat, którego my dorośli nie potrafimy dostrzec, chociaż on nas mocno dotyka. Zderzenie wyobraźni dziecięcej z oryginalną wyobraźnią Piotra Klimka dało efekt fascynujący. Chwilami zastanawiałem się, jak tę estetykę muzyczną przyjmą dzieci. Kupiły ją jak swoją. Siłą przedstawienia są śpiewający aktorzy (Magdalena Dehr, Julianna Dorosz, Marcel Górnicki, Igor Fijałkowski, Aleksandra Leszczyńska, Elżbieta Węgrzyn), którzy nikogo nie udają, wcale się nie przymilają do dzieciaków, traktują ich jak partnerów. Dowiedziałem się, że być może powstanie płyta. Zanim to jednak nastąpi, warto śledzić afisz Teatru Animacji i pójść na spektakl-koncert. Bo dzieci mają swoją filozofię: „Miłość nie boli, kolano boli”. Tylko one mogły wpaść na taki pomysł.
Autor: Stefan Drajewski, Głos Wielkopolski
Data publikacji: 06.06.2016
Recenzowany spektakl: MIŁOŚĆ NIE BOLI, KOLANO BOLI