Wiele osób, które chcą wybrać się na spektakl bez dzieci, pomija repertuar poznańskiego Teatru Animacji, kojarząc go jedynie z repertuarem kierowanym do młodszych odbiorców. To spory błąd i zaniedbanie! Chociaż z definicji jest to scena formy, jej znakomity zespół od czasu do czasu przygotowuje i gra także przedstawienia dla dorosłych. Znakomity formalnie lalkowy "Molier" ,krytyczna wobec idei polskości "Za-Polska" czy błyskotliwy "Pan Tadeusz. Ostatni zjazd" to tytuły, które warto zapamiętać, a kiedy tylko nadarzy się ku temu okazja – zobaczyć je, nadrabiając zaległości. W maju z przekonaniem zachęcam Państwa do poznania nowej wersji "Teatrzyku Zielona Gęś". Wykorzystujący pisane ponad 70 lat temu miniatury dramatyczne spektakl Teatru Animacji udowadnia, że ani teksty Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, ani postacie takie jak Hermenegilda Kociubińska, Alojzy Gżegżółka czy Profesor Bączyński, ani krytyka „pseudoawangardowych bzdur” formułowana przez „Chór Polaków” wcale się nie zestarzały. Największym atutem skrzącego się dowcipem (nie zawsze poprawnym, ale zawsze smacznym), ożywionego dynamiczną, kalejdoskopową reżyserią Pawła Aignera i dopełnionego znakomitą muzyką Piotra Klimka spektaklu są cudowni aktorzy i prześwietne aktorki Teatru Animacji. Koniecznie trzeba zobaczyć ich w akcji, kiedy śpiewają, prowokując „metafizyczny wstrząs”, w błyskotliwym gagu udowadniają, że władza nie odpowiada narodowi, a zamarzając na scenie, ukazują kondycję finansową polskiego teatru. W tym teatrzyku jest odwaga politycznych aluzji, błysk wielkich, wciąż niedocenianych gwiazd i niejedna „konwulsja” z potencjałem na hit.